Etyczność języka w komunikacji

prof. dr hab. Ewa Kołodziejek, Uniwersytet Szczeciński, Rada Języka Polskiego

Język w kreowaniu obrazu świata

Język jest nie tylko najdoskonalszym sposobem komunikowania się członków społeczeństwa, lecz także narzędziem poznania świata. Pełni istotną rolę w myśleniu, wpływa na zachowanie jednostki i zbiorowości, kształtuje międzyludzkie relacje. Język jest też rezerwuarem tradycji kulturowych, systemów wartości i przyjętych przez społeczność norm moralnych. W znaczeniach słów i w gramatyce, w kulturowych kliszach i stereotypach z pokolenia na pokolenie przenoszone są doświadczenia wspólnoty, jej potrzeby, postawy i sądy o świecie.

Różnorodne wydarzenia, zmiany i nastroje społeczne, których jesteśmy obserwatorami i uczestnikami, odzwierciedlają się w publicznych zachowaniach językowych. W polszczyźnie ostatnich lat jest więcej niż niegdyś swobody językowej, przejawów wzajemnej życzliwości i pozytywnych emocji. W formułach słownych kierowanych do rozmówców częściej używamy imion (pani Agnieszko, panie Marku), życzymy sobie miłego dnia, witamy się i pozdrawiamy serdecznie. Z drugiej jednak strony językowa swoboda, sprzężona z postępującą polaryzacją społeczeństwa, zniszczyła etykietalną fasadę wykluczającą publiczne zachowania niestosowne i niegrzeczne. W przestrzeni społecznej pojawiły się słowa złe, brutalne, pogardliwe, wrogie. Znakiem czasu stały się hejt i mowa nienawiści, kierowane do osób i instytucji, do jednostek i grup społecznych, by zdezawuować i zdeprecjonować tych, którzy mają inne poglądy, inny wygląd, inne zachowania. Brutalizacja komunikacji publicznej stała się istotnym problemem.

Agresji zachowań słownych sprzyja mediatyzacja języka. Widzimy świat tak, jak go wykreują media, spolaryzowane w podobnym stopniu jak społeczeństwo, a ponadto poddane regułom rynkowym. Walcząc o czytelników, widzów czy słuchaczy, media budują przekaz emocjonalny, mocny, odpowiadający potrzebom odbiorców, schlebiający ich gustom. Celują w tym tabloidy, ale także media otwarte na różnorodność świata nie stronią od nadmiernej ekspresji i wartościowania opisywanych zjawisk.

Rozprzestrzenianiu się agresji słownej, języka wrogości, sprzyja też komunikacja w internecie. O przeciwnikach politycznych, o wyrazicielach innych poglądów, o nielubianych osobach, o ludziach zachowujących się inaczej mówi się tam nierzadko z nienawiścią, z pogardą, z szyderstwem. Poniżanie słowem, wyśmiewanie, wykluczanie, deprecjonowanie „innego”, „obcego” osiągnęło zatrważający poziom. W szerzeniu hejtu i nienawiści anonimowym internautom nie ustępują niektóre czasopisma, stacje radiowe i telewizyjne.

Przeciwdziałanie agresji słownej

Można i trzeba się temu przeciwstawić, różnorodność świata i ludzi uznać za bogactwo, a ludzką godność za wartość najwyższą! To ta wartość – godność człowieka – jest uwydatniana i podkreślana w wielu ważnych dla Europejczyków dokumentach:

  • Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw” – głosi zapis w Powszechnej deklaracji praw człowieka z roku 1948;
  • „Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności” – stwierdza się w Karcie praw podstawowych Unii Europej­skiej z roku 2007;
  • „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela” – orzeka artykuł 30 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku.

W tym duchu tworzone są także inne dokumenty propagujące szacunek do drugiego człowieka i przeciwstawiające się dyskryminacji osób i grup społecznych. W Sekretariacie Generalnym Rady Unii Europejskiej w 2018 roku powstał wielojęzyczny dokument zatytułowany Inkluzywna komunikacja w Sekretariacie Generalnym Rady, w którego wstępie czytamy takie słowa: 

„Mamy szczęście pracować w wielokulturowym, wielojęzycznym środowisku, w którym wszyscy możemy na różne sposoby upowszechniać równość oraz szacunek dla różnorodności. Tylko w inkluzywnym otoczeniu, które akceptuje, respektuje i ceni różnorodność, ludzie mogą naprawdę w pełni się realizować. Zdrowa, równościowa atmosfera pracy zaczyna się od inkluzywnego języka i inkluzywnych ilustracji, które odzwierciedlają i podkreślają różnorodność i nie propagują mimowolnych uprzedzeń. Dzięki językowi i ilustracjom, którymi się posługujemy, możemy zadbać, by nikt nie czuł się wykluczony, niemile widziany czy dyskryminowany”[1]

Podobne intencje przyświecają autorom innych dokumentów[2], dekalogów[3], poradników[4], w których kładzie się nacisk na komunikacyjną empatię, przejawiającą się w starannym doborze słów, gdy mowa o określonych osobach czy grupach osób. Skoro bowiem język jest głównym narzędziem kształtowania postaw wobec świata, to za pomocą słów można kreować zachowania społeczne, wybierając z zasobu środków językowych jedne sformułowania, a pomijając inne. Wpływa to istotnie na społeczną wizję świata, utrwala postawę wobec postrzeganych zjawisk. Unikając słów wykluczających, a wybierając słowa włączające, przyczyniamy się do łamania stereotypów, do niwelowania krzywdzących klisz kulturowych dotyczących ludzi i grup społecznych; ludzi dyskryminowanych ze względu na cechy, na które nie mają wpływu: płeć, rasę, kolor skóry, orientację seksualną, język, religię, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, sprawność fizyczną, wiek. Wszak Europejska Konwencja Praw Człowieka gwarantuje równość i szacunek wszystkim obywatelom.

Zasada poszanowania godności ludzkiej dotyczy – co oczywiste – także kontaktów językowych, wszak język służy do tego, żeby się z drugim człowiekiem porozumieć i z nim współdziałać. Aby to działanie było efektywne, należy przestrzegać podstawowych norm etycznych: okazywać szacunek partnerowi dialogu i się z nim solidaryzować, czyli przejawiać zainteresowanie ważnymi dla niego sprawami. Owe zasady etyczne przybierają postać dyrektyw sformułowanych „na nie”:

  • nie krzywdź drugiego słowem wrogim i poniżającym,
  • nie okłamuj i nie manipuluj,
  • nie zamykaj się na dialog,
  • nie kieruj się uprzedzeniami, 

i dyrektyw sformułowanych „na tak”:

  • mów prawdę,
  • mów tak, by rozmówca czuł się bezpiecznie,
  • wysłuchuj innych z dobrą wolą.

Rozmowa prowadzona z poszanowaniem tych zasad prowadzi do osiągnięcia „komunikacyjnego szczęścia”. Jak je osiągnąć w praktyce? Przede wszystkim uważać na słowa i wybierać takie, które nie ewokują negatywnych treści, ale wyrażają szacunek do odbiorcy. Ponadto nie nazywać rzeczy po imieniu, unikać bezpośredniości i mówienia o trudnych sprawach wprost. Niebezpośredniość jest bowiem uniwersalną zasadą językowej grzeczności: im mniej bezpośrednio sformułujemy wypowiedź, tym więcej możliwości reakcji zostawimy partnerowi rozmowy. Satysfakcję zapewni też rozmówcom jasność wypowiedzi, będąca ważną cechą komunikacyjnej empatii. Dlatego stosując strategię niebezpośredniości polegającą na słownym złagodzeniu treści (Czy mógłbyś mi podać cukier? zamiast Podaj cukier!), musimy uważać, by komunikatu zbyt wieloma słowami nie zaciemnić. Szacunek do odbiorcy, delikatność, niebezpośredniość i jasność sformułowań to niełatwe, ale konieczne składniki fortunnej komunikacji. 

Językowa wrażliwość na płeć

Przywoływany dokument Inkluzywna komunikacja w Sekretariacie Generalnym Rady na pierwszym miejscu wśród spraw ważnych dla poczucia równości obywateli wskazuje językową wrażliwość na płeć. We współczesnej polszczyźnie kobiety są niewidoczne. Opisuje się ich role i stanowiska męskimi formami rzeczowników: prezes Kowalska, doktor Maciejewska, dyrektor Lewandowska. O tym, że rzeczownik męski odnosi się do kobiety, decyduje jego nieodmienność: spotkanie z profesor Nowak. Systemowe żeńskie formy słowotwórcze zakończone na –ka bądź –ini, np. filozofka, chirurżka, gościni, nie są jeszcze dostatecznie utrwalone w zwyczaju językowym, przez co bywają odbierane jako „śmieszne”, „niepoważne”, „lekceważące” (chociaż lekarka, nauczycielka, aktorka czy dziennikarka nie wywołują powszechnej radości). Wciąż pokutuje przeświadczenie wyrażone expressis verbis w Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny, że „W dzisiejszej polszczyźnie nie ma żadnej nazwy prestiżowego stanowiska, stopnia czy tytułu naukowego, która miałaby żeńską formę słowotwórczą”. Życie jednak weryfikuje słownikowe definicje, feminatywy bowiem stają się w polszczyźnie publicznej coraz powszechniejsze. Znalazło to wyraz w oświadczeniu Rady Języka Polskiego z 2019 roku: „Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy), jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach”.

Stosowanie feminatywów warunkowane jest typem tekstu. Nazw żeńskich używa się częściej w tekstach publicystycznych, ale w dokumentach urzędowych, prawnych bądź naukowych są prawie nieobecne. Powoli jednak i w tekstach sformalizowanych pojawiają się sygnały niezgody na dominację form męskich. W statucie szczecińskiej Akademii Sztuki użyto takich sformułowań: rektorka, rektora, prorektorka, prorektora, dyrektorka szkoły doktorskiej, kierowniczka katedry. Ponadto są tam pracownicy i pracownice, studenci i studentki, doktoranci i doktorantki, absolwenci i absolwentki. To odważny krok, godny naśladowania, zbieżny z duchem nowych czasów.   

Ażeby zasygnalizować obecność kobiet można stosować różne zabiegi, które umożliwia system języka polskiego. Można użyć obu rodzajów rzeczownika: eksperci i ekspertki; można do czasownika dodać żeńską końcówkę: byłeś/aś; można stosować liczebniki zbiorowe sygnalizujące obecność kobiet: siedmioro zawodników; można używać rzeczowników kolektywnych: państwo doktoranci (zamiast formy męskiej: doktoranci) oraz form liczby mnogiej: organizatorzy zapewnią (zamiast organizator zapewni). Gramatycznych możliwości „na tak” jest sporo.

W przekazie medialnym należy się wystrzegać zachowań językowych „na nie” i unikać obiegowych sformułowań podtrzymujących negatywny stereotyp kobiety. O słusznej decyzji nie mówić: męska decyzja, o nieaprobowanym zachowaniu mężczyzny: zachowuje się jak baba, absolutnie nie utrwalać pogardliwego obrazu kobiety, np. babska logika czy babskie gadanie. Takie (i inne) zakorzenione w potocznej polszczyźnie powiedzenia są przejawem seksizmu, czyli dyskryminacji ze względu na płeć. Szerzej te kwestie omawia w niniejszym poradniku Agata Maciejewska, autorka tekstu Jak mówić i pisać o kobietach, zamieszczonym w niniejszym poradniku.

Człowiek, osoba, pacjent

Szczególną wrażliwością powinniśmy się wykazywać, gdy mówimy o osobach z niepełnosprawnościami. Unikajmy określeń: niepełnosprawny, niewidomy, głuchy, epileptyk, autystyk kierujących uwagę na cechę, a nie na człowieka. Mówmy o osobach, podkreślając ich podmiotowość: osoba z niepełnosprawnością, osoba z niepełnosprawnościami, osoba niewidząca, osoba niedowidząca, osoba niesłysząca, osoba niedosłysząca,osoba z epilepsją, osoba z autyzmem. Czasem nawet określenie: osoba niepełnosprawna jest niefortunne, bo sugeruje, że niepełnosprawność jest podstawową cechą tej osoby. Nie skupiajmy się na ograniczeniach, unikajmy sformułowań, które podkreślają niesamodzielność osób: dotknięty, skazany na, przykuty do, cierpiący na itp. Warto też mieć świadomość, że przedmioty takie jak wózek, laska czy kule należą do sfery prywatności, a nawet intymności osób, które z nich korzystają, dlatego trzeba zważyć, czy zwracanie uwagi na te przedmioty jest uzasadnione.

Musimy się także wykazywać dużym taktem i wrażliwością w mówieniu o osobach z zaburzeniami psychicznymi, zaburzenia te są bowiem powodem silniejszego niż inne choroby wykluczenia społecznego. Autorzy Rekomendacji dotyczącej języka niedyskryminującego osób z zaburzeniami psychicznymi[5] mówią o szczególnej roli mediów w kształtowaniu społecznych sądów: „Medialny obraz osób z zaburzeniami psychicznymi jest pod wieloma względami zniekształcony i utrwala negatywny stereotyp, na który składają się przede wszystkim przekonania o ich nieprzewidywalności, mniejszej sprawności intelektualnej, agresywności i niezdolności do świadomego kierowania swoim postępowaniem”. Musimy więc odrzucić określenia pozornie neutralne: schizofrenik, dwubiegunowy czy depresyjny. Zaburzenia psychiczne trzeba określać opisowo i łączyć je ze słowami osoba, człowiek albo pacjent: osoba z chorobą dwubiegunową, pacjent z diagnozą schizofrenii. Nie należy mówić o osobie psychicznie chorej, tylko o osobie z doświadczeniem choroby psychicznej, osobie z doświadczeniem zaburzeń zdrowia psychicznego, osobie po doświadczeniu kryzysu psychicznego. Im więcej słów dzieli słowo osoba od określeń jej dolegliwości, tym przekaz jest łagodniejszy i stosowniejszy. 

W przekazie medialnym warto unikać terminów medycznych używanych w znaczeniu potocznym, jak np. paranoja, schizofrenia, anoreksja, depresja, ADHD. Wartościujące mówienie o „społecznej paranoi”, o czyimś „schizofrenicznym zachowaniu” bądź „anorektycznym wyglądzie”, określanie aktywności jakieś osoby nazwą „ADHD” jest de facto stygmatyzowaniem osób zmagających się z tymi schorzeniami i pogłębieniem ich negatywnego postrzegania.

Piszmy o osobach niepełnosprawnych intelektualnie, o ludziach z niepełnosprawnością intelektualną, bo takie sformułowania – jak przekonują autorzy Dekalogu mówienia o niepełnosprawności intelektualnej – pozwolą myśleć o tej grupie podmiotowo. Nie mówmy: upośledzeni umysłowo, chorzy umysłowo, chorzy psychicznie, nienormalni, opóźnieni w rozwoju – takie sformułowania utrwalają stereotypy i uprzedzenia. Niepełnosprawność intelektualna nie odbiera tym osobom godności, tylko jest jedną z ich wielu innych indywidualnych cech.

Z dziesięciu punktów Kodeksu dobrych praktyk komunikacyjnych, sformułowanych przez autorów rekomendacji Wrażliwi na słowa, wrażliwi na ludzi[6], jeden wydaje się szczególnie istotny dla dziennikarzy odpowiedzialnych za kreowanie medialnego obrazu świata: „Spróbuj wczuć się w sytuację osoby z zaburzeniem psychicznym. Pomyśl, co chciałbyś usłyszeć na temat swojej choroby, co przeczytać w prasie, co obejrzeć w telewizji”. Respektowanie tego zalecenia jest przejawem komunikacyjnej empatii i etyki zawodowej dziennikarza.  

Z ostrożnością należy też mówić o bezdomności. Przymiotniki: bezdomna, bezdomny zawsze powinny poprzedzać słowa: osoba, człowiek, ludzie. W naszych niespokojnych czasach każdy z nas, niezależnie od społecznego statusu, może się nagle znaleźć na życiowym zakręcie. Dlatego preferujmy określenia: osoba w kryzysie bezdomności, osoba bezdomna.

Język wolny od uprzedzeń z powodu orientacji seksualnej, koloru skóry, pochodzenia etnicznego, wieku

Obszarem społecznych uprzedzeń może być orientacja seksualna człowieka. Nie zawsze wskazywanie preferencji seksualnych ma swoje uzasadnienie, wszak mówiąc o ludziach, nie podkreślamy ich heteroseksualności. Ponadto definiowanie człowieka wyłącznie poprzez jedną cechę jest redukowaniem jego podmiotowości. Jeśli jednak sytuacja tego wymaga, używajmy określeń neutralnych: gej i lesbijka. Forma mnoga: homoseksualiści może sugerować, że mowa jest wyłącznie o mężczyznach. Grupę społeczną nazywajmy akronimem LGBT+ (Lesbijki, Geje, Biseksualiści, Transseksualiści i inne społeczności)i niech zawsze towarzyszą mu określenia: społeczność, wspólnota, osoby, ludzie itp. Pamiętajmy, że nie istnieje „ideologia LGBT”, bo ideologia to suma poglądów, idei, pojęć, a LGBT+ to ludzie: lesbijki, geje, osoby biseksualne, osoby transpłciowe, osoby interseksualne i aseksualne. Miejmy świadomość, że formuła ideologia LGBT dehumanizuje tę grupę społeczną.

Bezwzględnie należy powstrzymać się od wartościowania związków heteroseksualnych i homoseksualnych i od sugerowania, które z nich są właściwsze. W unikaniu ocen pomocne są słowa wspólne: para, związek, małżeństwo, rodzina, równość. W rozmowie z osobą LGBT+ trzeba używać takich form gramatycznych, jakie preferuje rozmówca bądź rozmówczyni. Należy też pamiętać, że neutralne niegdyś określenie pederasta jest współcześnie stygmatyzujące i poniżające. W tekstach poświęconych osobom LGBT+ nie powinny się pojawiać zwulgaryzowane określenia ani deprecjonujące frazeologizmy czy dowcipy. Szerzej kwestie niedyskryminowania ze względu na płeć omawia Cecylia Jakubczak w artykule Jak mówić i pisać o osobach LGBT zamieszczonym w niniejszym poradniku.

Istotnym problemem w komunikacji niedyskryminującej są słowa związane z kolorem skóry. Nazwą wzbudzającą największe kontrowersje jest Murzyn, która dla wielu Polaków jest wciąż neutralna i bezpieczniejsza niż czarny, czarnoskóry. Tymczasem osoby o ciemnej skórze słowo Murzyn odbierają jako dyskredytujące i raniące. Mają ku temu podstawy: w języku polskim słowo to obrosło wyjątkowo silną obraźliwą frazeologią, np. 100 lat za Murzynami, Murzyn zrobił swoje – Murzyn może odejść, wzmacniającą skojarzenie Murzyn – niewolnik. Niegdysiejsza neutralność tej nazwy już się zatarła, dlatego należy jej unikać, zwłaszcza że pragną tego osoby tak nazywane. O osobach o ciemnym kolorze skóry można powiedzieć czarnoskóry, ciemnoskóry, jeśli z jakichś powodów jest to konieczne, wszak nie zawsze musimy podkreślać tę cechę człowieka. Negatywną opinię o tym słowie sformułował prof. Marek Łaziński na stronie Rady Języka Polskiego: „W wielu kontekstach słowo Murzyn było i jest używane niepotrzebnie. Określa nie narodowość ani pochodzenie geograficzne, tylko kolor skóry, a ta cecha podobnie jak kolor włosów, wzrost, typ figury nie musi być istotna w opisie człowieka. (…) Ponieważ trudno jest zmienić przyzwyczajenia mówiących, ograniczam swoją rekomendację do komunikacji publicznej: mediów, administracji, szkoły. W tych kręgach zresztą omawiane tu słowa i tak są używane coraz rzadziej, ponieważ większość mówiących ma świadomość, że budzą co najmniej kontrowersje”. Ten aspekt komunikacji niedyskryminującej omawiają w niniejszym poradniku Paweł Średziński, Mamadou Diouf, Wojciech Waglowski, autorzy tekstu Jak pisać o osobach pochodzących z Afryki.

Mówiąc o grupach etnicznych, należy unikać określeń potocznych, stygmatyzujących, utrwalających negatywny stereotyp nazywanych osób. To, jaką moc ma świadome unikanie słów, pokazuje historia nazwy Cygan, skuteczne wyeliminowanej z języka publicznego. Cygan utrwalał bowiem stereotyp włóczęgi, oszusta, ujawniający się w czasowniku cyganić, osobnika mniejszej wartości z porzekadła: Kowal zawinił, Cygana powiesili. Pod wpływem europejskiej polityki równościowej nazwa Cygan została zastąpiona określeniem Rom (na Zachodzie Europy także Sinti).

Neutralnymi nazwami określającymi osoby pochodzenia żydowskiego są Żyd i Żydówka. Niedopuszczalne, bo deprecjonujące jest zdrabnianie tych nazw, nawet w odniesieniu do ludzi młodych. Warto pamiętać, że potoczne słowo żydzić ‘skąpić’ powiela zakorzenioną w polszczyźnie stereotypową ocenę Żydów. „Formy mowy nienawiści przybierają z pozoru niewinne żarty wymierzone w jakieś grupy wyznaniowe (np. dowcipy o Żydach albo Arabach, karykatury Mahometa) – pisze na internetowej stronie Rady Języka Polskiego Barbara Sobczak, autorka artykułu Oblicza agresji językowej w dyskursie publicznym. Próba uporządkowania pojęć. – Przejawem mowy nienawiści będzie np. „Lista Żydów” opublikowana w internecie. Mowa nienawiści może mieć też charakter ukryty, np. gdy pozostawia się niedopowiedzenia, które odbiorcy łatwo wypełniają (np. wyrażenie wiadome grupy) albo gdy do działania nie wzywa się wprost, ale takie wezwanie może wynikać z kontekstu (np. hasło Muzułmanie chcą nas zniszczyć)”. Mówiąc o Żydach, należy unikać krzywdzących skojarzeń z przypisywanymi im stereotypowymi cechami, jak skąpstwo czy przebiegłość, które mogą być cechą każdego człowieka, bez względu na pochodzenie. Warto pamiętać, że publicznie opowiadane dowcipy o Żydach mogą być dla osób pochodzenia żydowskiego równie bolesne, jak dla nas dowcipy o Polakach opowiadane przez inne nacje. Trzeba też mieć świadomość, że antysemityzm pozostaje w sprzeczności z nowoczesną ideą społeczeństwa wielokulturowego, akceptującego równość i różnorodność społeczną. Szeroko kwestie mówienia i pisania o Żydach omawiają Anna Makówka-Kwapisiewicz i Anna Zielińska w „Jak mówić i pisać o Żydach”.

Zdarza się, że słowa neutralne mogą w określonych kontekstach nabierać wartościującej mocy. Nazwami neutralnymi są terminy migrant, migrantka. Ale już określenia obcokrajowiec, cudzoziemiec zawierają w sobie słowa obcy, cudzy, które – czasem – niosą treści stygmatyzujące. Nie chodzi tu, rzecz jasna, o wyeliminowanie tych określeń z przekazu medialnego, tylko o zwrócenie uwagi na ową semantyczną subtelność.

Warto byłoby także z określeń uchodźca, uchodźcy zdjąć nagromadzony wokół nich lęk przed „obcym”. Wszak uchodźca to ten, który opuścił swój kraj, aby ratować życie lub uniknąć prześladowań i tylko w takim kontekście słowo to pozbawione jest wartościujących skojarzeń (którym ulegamy pod wpływem antyuchodźczej polityki państwa). Nie wolno też łączyć słów uchodźcy, imigranci z przymiotnikiem nielegalny; nielegalne mogą być bowiem czyny, działania, lecz nie człowiek. Wnikliwie problem migracji i migrantów omawia Kalina Czwarnóg w tekście Jak mówić i pisać o migrantach zamieszczonym w niniejszym poradniku.

Obiektem językowej dyskryminacji są często ludzie starsi, chorzy. Trzeba unikać określania ich słowami potocznymi, infantylnymi, pozornie pieszczotliwymi, które mogą być uznane za lekceważące albo poniżające. Pisząc o seniorach, używajmy tej właśnie, neutralnej, taktownej nazwy i posługujmy się też stopniem wyższym przymiotnika: nie osoby stare,tylko osoby starsze. Absolutnie niedopuszczalne jest mówienie o seniorach: babcia, dziadek, co jest powszechną praktyką w polskich szpitalach (tam także niedopuszczalne mówienie do starszych osób na ty).

Przesłanie

Powyższe rady, rekomendacje i zalecenia są oparte na przyjętym przez nas podstawowym przesłaniu: Nie chcemy, by język był narzędziem dominacji nad drugim człowiekiem. Chcemy natomiast, by naszym działaniom słownym przyświecała zasada wzajemności zawarta w „złotej regule etycznej”: Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Lub w prostej, ogólnoludzkiej sentencji: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.

Zrozumienie i empatia, oto czego nam dzisiaj potrzeba!


[1] www.consilium.europa.eu>media>pl_brochure-inclusive-communication-in-the-gsc.pdf

[2] A.M. Kola, E. Gorka, J. Skwarska, A. Firgolska, A. Głogowska, B. Truchan, G. Będkowska, B. Peda, A. Bas, P. Skrzypczak, A. Dąbrowska, Język równościowy, „Razem mamy siłę: STOP DYSKRYMIANCJI!”, amnesty.org.pl › 2016/04 › Język-rownosciowy.

[3] M. Damentko, D. Maison, K. Mrugalska, J. Paradowska, R. Pawelec, Dekalog mówienia o niepełnosprawności intelektualnej, http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/73197.

[4] Równoważni. Poradnik antydyskryminacyjny dla osób studiujących i zatrudnionych na UW, pod red. K. Kędziory i A. Grędzińskiej, Warszawa 2017, http://rownowazni.uw.edu.pl/poradnik-antydyskryminacyjny-dla-osob-studiujacych-i-zatrudnionych-na-uw/

[5] M. Bańko, J. Linde-Usiekniewicz, M. Łaziński, Rekomendacje dotyczące języka niedyskryminującego na Uniwersytecie Warszawskim, www.uw.edu.pl › 2020/01 › jezyk-niedyskryminujacy.

[6] D. Dudek, S. Murawiec, M. J. Jabłoński, K. Kłosińska, B. Sobczak, A. Doroszewska, „Wrażliwi na słowa, wrażliwi na ludzi”. Rekomendacje dotyczące języka niedyskryminującego osób z zaburzeniami psychicznymi, https://janssen.prowly.com/111458-wrazliwi-na-slowa-wrazliwi-na-ludzi.